piątek, 28 marca 2014

Wiosenne paznokcie

Witajcie! :)

Dziś szybki post, ale jeden z moich ulubionych (tzn... ja lubię takie czytać ;) )

Chcę Wam pokazać, że na moich paznokciach zagościła wiosna :)
I co najważniejsza! Nigdzie się już nie wybiera, jedynie lato może ją stąd wykurzyć :)




Życzę Wam przyjemnego weekendu!
Wypoczywajcie i regenerujcie siły na nadchodzący tydzień :)

Ja niestety weekend spędzę w szkole :(

Pozdrawiam!

wtorek, 25 marca 2014

Revlon ColorStay 010 Brighten - rozświetlacz idealny?

Witajcie!

Jakiś czas temu pokazywałam Wam, że w końcu weszłam w posiadanie rozświetlacza - Revlon ColorStay 010 Brighten.
Zanim go zakupiłam naczytałam się wiele pozytywnych opinii. Teraz nadszedł czas napisać co ja sądzę o tym produkcie.




Od producenta

Revlon Mineral Finishing Powder to seria 3 mineralnych wypiekanych pudrów prasowanych, łączących naturalną pielęgnację, jaką dają minerały z doskonałą jakością i niezwykłą trwałością (16h) z jakiej słynie seria Colorstay Revlona. Formuła pudru oparta jest na minerałach, nie zawiera talku, dzięki temu puder jest lekki i nie obciąża skóry.
Puder jedwabiście się nakłada i wspaniale stapia z cerą. Nie zostawia smug, nie osypuje się z czasem i nie znika z twarzy. Dzięki zawartości sproszkowanych minerałów, puder nie wysusza skóry i nie „zapycha” porów. Może być stosowany niezależnie od wieku, gdyż nie zbiera się w zmarszczkach i załamaniach skóry, nie podkreśla też suchych skórek.


Dostępny w 3 kolorach:
- 010 Brighten - delikatnie rozświetlający,
- 020 Suntan Matte - brązująco - matujący,
- 030 Sunkiss - brązująco - rozświetlający.


Dostępność i cena 

Tego rozświetlacza nie znajdziemy w sklepie stacjonarnym. Na pewno są dostępne na allegro.
Cena - ok 25zł / 8,79g


Opakowanie

Plastikowe, ale solidnie wykonanie. Zamykane na zatrzask. Czasami zdarza się, że mam problem, aby je otworzyć i niestety do podważania używam paznokci.

Konsystencja

Jest to puder wypiekany, więc nie ma tu za dużo do pisania. Twardy, ale nie ma problemów z nakładaniem. Jak wszystkie produkty wypiekane jest bardzo wydajny! W ogóle nie widać jakiegokolwiek zużycia.

Moja opinia

Jak już wcześniej pisałam, zanim zdecydowałam się na zakup tego rozświetlacza naczytałam się masę pozytywnych opinii. Dlatego też byłam bardzo pozytywnie nastawiona do tego produktu.
Czego oczekiwałam?
Wydaje mi się, że nie miałam zbyt wygórowanych oczekiwań. Chciałam jedynie, aby pięknie rozświetlał mi policzki dając efekt tafli wody. Żadnych drobinek, żadnego brokatu. I to tyle!
Jaka okazała się rzeczywistość?
Pierwszy raz jak go użyłam - nie miałam na twarzy nic, poza kremem. Efekt był okropny! Jakbym wklepała sobie brokat. Ale pomyślałam - użyj go na podkład, cwaniaro.
Tak też zrobiłam. Wzięłam pędzel i oczekiwałam efektu pięknego rozświetlenia, delikatnego i naturalnego efektu zdrowej cery. Co otrzymałam? Brokat na polikach.
Ale absolutnie się nie poddałam! Skoro nie pędzlem to trzeba palcami. I tu już efekt jest o niebo lepszy, ale nie idealny.

Na pewno na plus jest to, że ten rozświetlacz jest trwały i nie osypuje się podczas nakładania. Dodatkowo nie zapycha, nie powoduje wyprysków.

Efekty

Z daleka widać ładne rozświetlenie, jednak z bliska... no niestety... nie jest to produkt niezauważalny.



Na dłoni nie widać żadnego brokatu, wygląda na ładnie rozświetlającą taflę.



Starałam się jak mogłam uchwycić ten mizerny efekt na zdjęciach, ale nie ukrywam, że było ciężko - tym bardziej, że słońca ani widu ani słychu.
Ostatnie zdjęcie jest przy świetle sztucznym.






Nie wiem czy ja jestem jakaś dziwna i wymagam nie wiadomo czego, czy ten produkt rzeczywiście do najlepszych nie należy. Jeśli do najlepszych nie należy, to skąd tyle pozytywnych opinii?

Podsumowując

Cóż... pokładałam w tym produkcie duże nadzieje, ale niestety się zawiodłam. Efekt zdecydowanie mnie nie zadowala. Obecnie używam go chodząc tylko na imprezy. To jest chyba jedyne miejsce, gdzie brokat na polikach mi nie przeszkadza. Natomiast na co dzień się raczej nie nadaje. 

Cały czas szukam rozświetlacza idealnego. Zastanawiam się nad zainwestowaniem w The Balm.
Dajcie znać jakie są Wasze ulubione produkty to rozświetlania twarzy, może coś mnie zainteresuje i też się skuszę :)

Pozdrawiam!

niedziela, 23 marca 2014

Lovely - Curling Pump Up Mascara

Witajcie!

Długo zastanawiałam się czy jest sens pisać o tym produkcie na blogu... w końcu każda go zna, każda czytała o nim pewnie 1500 recenzji/opinii.
W końcu postanowiłam napisać. Nie będzie to zapewne nic odkrywczego, ale mimo wszystko zapraszam do czytania ;)

Jakiś czas temu skusiłam się na tusz Lovely Curling Pump Up, w końcu tyle o nim czytałam to koniecznie musiałam sprawdzić czy rzeczywiście jest tak dobry.


Koszt niewielki - ok 10-13zł. 

Opakowanie - jak każdy widzi. Żółte z niebieskimi napisami, które się nie ścierają. W miarę solidnie wykonane. Nie ma co się nad tym rozwodzić ;)


Szczoteczka silikonowa, wygięta, dzięki czemu ma unosić nasze rzęsy i jeszcze bardziej je podkreślać. Nie za duża, nie za mała. Osobiście lubię malować dolne rzęsy, jest dopasowana idealnie. I nie mam też nic przeciwko silikonowym szczoteczkom, ale wiem, że nie każda to lubi.

Moja opinia

Kupując ten tusz byłam dosyć sceptycznie nastawiona. Tusz za 10zł ma zdziałać cuda? Wątpię.
Po otwarciu tusz ten ma konsystencję dosyć płynną, więc trzeba mu dać chwilkę, żeby lekko zastygł. Wydaje mi się, że jest dostępny tylko w kolorze czarnym, ale jeśli się mylę proszę poprawcie mnie :)
Ogólnie moje rzęsy są już z natury podkręcone, więc czy ten tusz rzeczywiście podkręca rzęsy? Na to pytanie nie jestem w stanie odpowiedzieć, bo jakiego tuszu bym nie użyła to one zawsze są podkręcone.
Natomiast podoba mi się to, jaki daje efekt. Ładnie rozdziela i wydłuża rzęsy, przy czym dodaje im trochę objętości. Rzęsy nie wyglądają jak takie długie, cienkie pajęcze odnogi, czego ja bardzo nie lubię.

Niestety, po dobrym miesiącu używania tusz powoli zaczyna się osypywać. Dodatkowo coraz ciężej się z nim współpracuje przez zastygającą konsystencję. Im więcej warstw nakładamy, tym łatwiej o posklejane rzęsy. I co mnie bardzo irytuje to to, że ze szczoteczką wydobywa się nadmiar tuszu oraz to, że otwór bardzo szybko się brudzi i pozostaje tam zaschnięty tusz.


Oczywiście staram się to czyścić, jednak nie ukrywam, że ta kwestia jest dla mnie dosyć uciążliwa.

Czas pokazać efekty.

Jedna warstwa

Z lewej - jedna warstwa, z prawej - brak tuszu
Dwie warstwy (więcej nigdy nie daję)




Podsumowując

Całkiem dobry tusz, za nieduże pieniądze. Efekt jest dla mnie zadowalający, choć na pewno nie uzyskamy nim "dramatic look". Mało wydajny - po ponad miesiącu jego żywot dobiega końca.
Czy do niego wrócę? Nie wiem. Możliwe, że tak, jeśli będę w dużym dołku finansowym.
Na pewno polecam wypróbować ten tusz. Z każdymi rzęsami będzie on współpracował inaczej. A jeśli nie będziecie zadowolone.. no cóż... 10zł to nie majątek ;)

Nie pytam czy miałyście, tylko dajcie znać jak Wam się on sprawdził i czy jesteście z niego zadowolone :)

Pozdrawiam!

sobota, 22 marca 2014

A czy Ty masz dobrze dobrany biustonosz?

Witajcie!

Dziś chciałabym poruszyć temat mało kosmetyczny, ale bardzo ważny! A mianowicie - biustonosze.
(Długa notka - dla leniwych polecam czytać chociaż to, co pogrubione i zaznaczone kolorem)

Czy wiecie, że ponad 70% Polek nosi źle dobrany biustonosz?
Niestety, kiedyś też należałam do tej grupy kobiet. Przyjęłam sobie, że pod biustem mam 75... i tylko z wiekiem zwiększałam miseczki (oczywiście wraz z powiększającymi się piersiami). Aż gdzieś kiedyś trafiłam na wywiad z brafitterką... mówiła jak powinien być dobrze dobrany biustonosz. I okazało się, że z 75 pod biustem zeszłam do 60... (na moje nieszczęście).

Ale do rzeczy!

Zacznijmy od powodów dlaczego  należy szukać idealnego stanika

1. Źle dobrany biustonosz deformuje piersi.
2. Przez źle dobrany biustonosz obok pach powstają takie "kurze skrzydełka", których potem jest się ciężko pozbyć, a nie wygląda to estetycznie.
3. Przez źle dobrany stanik mogą towarzyszyć nam bóle ramion, braków i kręgosłupa, a także skurcze w obrębie karku, bóle pleców a nawet głowy!
4. Źle dobrany biustonosz uciska miąższ piersi, powodując zaburzenia przepływu krwi i odpływu chłonki.

Przekonałam Was już do szukania i kupowania dobrze dobranego stanika? :)
Od czego należy zacząć?

1. Obwód!
To on jest najważniejszy i to on podtrzymuje aż 90% ciężaru biustu, a nie ramiączka (jak wiele osób myśli).
Jeśli biustonosz jest dobrze dobrany w obwodzie to:
  • nie ma możliwości, żeby jeździł nam do góry czy do dołu. Często spotykam się z tym, że zapięcie od stanika dziewczyny mają na łopatkach. No nie, nie jest to dobre.
    Biustonosz pod biustem ma być prostopadle do kręgosłupa.
  • Obwód jest dopasowany, ściśle przylega. Powinny mieścić nam się tylko 2 palce między stanikiem a ciałem. Jeśli możesz odciągnąć go tak, żeby włożyć pięść tzn. że coś jest nie tak i warto pomyśleć o biustonoszu z mniejszym obwodem!
źródło: www.arysa.pl

Nie może on też być za ciasny! Nie może nas nic boleć, obcierać ani utrudniać oddychania! Musimy się czuć komfortowo. Należy pamiętać też, że jeśli zmniejszamy obwód to zwiększamy miseczkę.

2. Jeśli ogarnęłyśmy już obwód to czas na miseczki!

Miseczka musi mieścić całą pierś. Fiszbina powinna iść pod piersią, przylegając do ciała - zwłaszcza przy mostku, a jej "przedłużenie" powinno kończyć się w połowie pachy.
Często spotykanym błędem, jest efekt podwójnej piersi. Kobietom się wydaje, że dzięki temu ich dekolt wygląda seksowniej. Nic bardziej mylnego. Pierś jest spłaszczona i wylewa się z miseczki.

źródło: www.polki.pl

3. Ramiączka


Ramiączka powinny być wyprostowane, lekko napięte, ale NIE wbijające się w skórę!

źrodło: www.arysa.pl

Wiemy jak już wszystko powinno wyglądać.

Jak dobrać biustonosz? Czyli czas na pomiary!

Pod biustem - mierzymy się na wydechu. Nie poluźniamy centymetra, pomiar powinien być jak najdokładniejszy. Od wyniku odejmujemy 5 i zaokrąglamy do pełnej piątki w DÓŁ! (jeśli wyszło nam 67cm - odejmujemy 5 = 62, zaokrąglamy w dół więc jest 60)
Pamiętajmy, że biustonosz zawsze się rozciągnie :) i dlatego przy kupowaniu ZAWSZE zapinamy na pierwsze zapięcie, a nie na ostatnie!

(Anegdotka - pamiętam, jak kiedyś mierzyłam biustonosz i był on za duży w obwodzie (żadna nowość, rozmiaru 60 to ja ze świecą szukam...), a pani "brafitterka" powiedziała, żebym zapięła na ostatnie zapięcie. Yyy... no nie. Grzecznie wytłumaczyłam jej dlaczego tak się nie powinno robić, podziękowałam za usługi i wyszłam.)

Biust - tym razem centymetr powinien być luźny. Mierzymy w najszerszym miejscu biustu, na tej samej wysokości z przodu i z tyłu.

Znając swoje rozmiary sprawdzamy w tabeli rozmiarów producenta (każdy porządny sklep z bielizną posiada takową tabelę) i wiemy, jaki rozmiar biustonosza mamy przymierzać. (Dzięki tej tabeli mamy jakiś punkt zaczepienia... a wiadomo, że po przymierzeniu stwierdzamy czy biustonosz dobrze leży)


Jak zakładać biustonosz?


1. Ramiączka luźne, pochyl się do przodu, umieść piersi w miseczkach i zapnij na pierwsze zapięcie.
2. Wyprostuj się i "zgarnij" dłonią piersi spod pach, niech też trafią do miseczki.
3. Ureguluj ramiączka.

Notka długa, ale jest to ważny temat, który chciałam poruszyć.

Dlatego teraz w skrócie najważniejsze informacje
  1. Obwód jest najważniejszy! Powinien być nieruchomy, prostopadle do kręgosłupa.
  2. Fiszbina ma przylegać do mostka a jej przedłużenie celuje w połowę pachy.
  3. Z miseczki nic nie może wystawać, wylewać się itd.
  4. Ramiączka nie mogą się zsuwać z ramion, ale też nie mogą się wrzynać w skórę.
PAMIĘTAJ! Biustonosz jest dla nas, a nie my dla biustonosza!

źródło: www.kobietasukcesu.pl
 Dzięki dobrze dobranemu biustonoszowi nasze piersi są podniesione, uwydatnione i zdrowo wyglądają ;) Nie wiszą do pępka ;) (młodym i jędrnym piersiom raczej to nie grozi, ale wiecie o co mi chodzi :P )


I to tyle!
Mam nadzieje, że post okaże się przydatny i uświadomi kobietom, jak ważny jest odpowiedni dobór biustonosza. Nie jest to proste. Ja często szukam miesiącami. Ale warto, naprawdę warto!

Pozdrawiam! :)

PS. Ktoś dotrwał do końca? :)

poniedziałek, 17 marca 2014

Demakijaż: Bioderma vs Garnier

Witajcie!

Weekend w szkole i cały tydzień człowiek chodzi zmęczony jakby tony węgla przerzucał. Ciężko zebrać myśli, ale mam nadzieję, że uda mi się w tej notce przekazać wszystkie informacje.

Jak widzicie po tytule, chciałabym porównać drogą Biodermę Sensibio H2O i tanie mleczko do demakijażu z Garniera.


Zacznijmy od rozsławionej i zachwalanej wszem i wobec Biodermy Sensibio h2o. 

O tym produkcie słyszałam wiele razy, jednak zawsze odstraszała mnie cena. Za 250ml płacimy ok 45zł (czasem więcej, czasem mniej). Ja skusiłam się na niego płacąc 45zł za dwie buteleczki.

Od producenta:

Płyn micelarny do skóry z problemami naczynkowymi, usuwa nawet wodoodporny makijaż, dokładnie oczyszczając skórę twarzy i wokół oczu, zmniejsza reaktywność skóry, nawilża, ogranicza ilość wolnych rodników, chroni skórę przed szkodliwymi czynnikami, działa przeciwzapalnie.
Daje natychmiastowe uczucie świeżości. Nie zawiera alkoholu, środków zapachowych ani fenoksyetanolu, jest hipoalergiczny. Nie wymaga spłukiwania.
Wskazania:
- Codzienna pielęgnacja dla skóry wrażliwej i reaktywnej z problemami naczynkowymi
- Przejściowe zaczerwienienie twarzy (połączone z uczuciem gorąca)
- Trwałe zaczerwienienie skóry twarzy (widoczne, rozszerzone naczynka, trądzik różowaty)
Składniki aktywne:
- micele estrów kwasów tłuszczowych - usuwają zanieczyszczenia i makijaż,
- opatentowany kompleks Rosactiv® - zapobiega pojawianiu się zaczerwienienia i zmniejsza jego intensywność
- fruktooligosacharydy, ramnoza, xylitol, mannitol - zmniejszają reaktywność skóry, nawilżają, ograniczają ilość wolnych rodników, chronią skórę przed szkodliwymi czynnikami
- ekstrakt z Aleo Vera - działa przeciwzapalnie
- wyciąg z ogórka - łagodzi podrażnioną skórę i minimalizuje zaczerwienienie


Moja opinia:

Dużym plusem jest przezroczyste opakowanie, dzięki czemu widzimy ile produktu nam zostało.
Jeśli chodzi o moją opinię, to niestety koniec plusów.
Płyn kompletnie nie radzi sobie ze zmyciem makijażu, albo radzi sobie... przeciętnie. Ale przecież nie tego wymagam od produktu za 50zł, prawda?
Nie zauważyłam, aby zapobiegał pojawianiu się zaczerwienień lub je minimalizował.
Nie wysusza skóry, ale nawilżyć też nie nawilżył. 
Na pewno jest łagodny i nie podrażnia, ale takie działanie można znaleźć też w innych, dużo tańszych produktach.

Naprawdę nie rozumiem fenomenu tego płynu i śmieszy mnie jak czytam, że świetnie radzi sobie z kosmetykami wodoodpornymi. Zresztą... efekty zobaczycie niżej na zdjęciach.

Teraz kilka słów o mleczku do demakijażu z Garniera do skóry suchej i wrażliwej z ekstraktem z róży.

Za 200ml płacimy ok 10zł.

Od producenta:

Mleczko wzbogacone w mikroolejki oczyszczające oraz w wyciąg z róży usuwa makijaż i zanieczyszczenia z największą delikatnością.

Moja opinia:

Co najważniejsze - dobrze radzi sobie ze zmywaniem makijażu. Jest to szybki proces.
Zapach ma delikatny, nie nachalny, praktycznie w ogóle niewyczuwalny.
Jest łagodny, nie podrażnia oczu. Używałam wielu różnych mleczek, jednak często nie były one delikatne i bardzo szczypały mnie oczy. Dlatego bardzo cenię sobie Garniera za delikatność.
Jeśli chodzi o nawilżenie to podobnie jak Bioderma - ani nie wysusza, ani nie nawilża.

Konsystencja... delikatna, kremowa. 
Jak na mleczko przystało ;)
  
Mleczko wystarcza na ok 2 miesiące codziennego używania.

 Można go dostać praktycznie wszędzie - Rossmann, markety, inne drogerie. Różnią się jedynie ceną, która waha się od 9 do 15zł.



Chyba przekazałam już wszystkie najważniejsze informacje.
Teraz czas na starcie tych produktów, czyli porównanie... jak radzą sobie ze zmyciem kosmetyków.

Co dla nich przygotowałam?

Od lewej: czerwona pomadka Golden Rose, tusz do rzęs Lovely, wodoodporna kredka TopShop, korektor Collection, eyeliner w żelu Maybelline, biała kredka NYX


 Garnier

 Bioderma

 W zestawieniu


Przyznam się do małego oszustwa - Biodermą przetarłam rękę dwa razy, natomiast Garnierem tylko raz.

Czy muszę to komentować? Chyba sobie daruję ;)

Może Wy mi wytłumaczycie fenomen Biodermy? :)

Pozdrawiam!

czwartek, 13 marca 2014

Co u mnie... Fotomix - luty 2014

Witajcie!

Dawno mnie tu nie było. W zasadzie nie mam zamiaru się w żaden sposób usprawiedliwiać, bo chyba nawet nie mam jak ;) Po prostu każdemu czasem należy się chwila wytchnienia.
Dlatego teraz zapraszam Was na fotorelację z lutego :)


Wiosennie / Nowy kubek na imieniny :) /
śniadanie z Dzień dobry TVN / Pierwszy Essiak (o którym mogłyście już czytać TUTAJ)

Propozycja walentynkowego mani (notka TUTAJ) / prezent dla mojego małego Geniusza /
Milka Bubbly - w końcu uległam! / śniadanie mistrzów! Zdecydowanie :)

O! Taki prezent dostałam :) Miśkowi z pupki wystaje knot ;) / I po feriach... nudne wykłady :( /
Tłusty czwartek! :) / Nowy zegarek! :) - prawie jak MK ;p

Milka Oreo - najlepsza! :) / O! Takiego mam naelektryzowanego psa! :)


Wszystkie zdjęcia pochodzą z instagramu, na który Was serdecznie zapraszam i zachęcam do śledzenia :)

Mam nadzieję, że teraz będę pisać dla Was częściej!
Ah! I koniecznie dajcie znać co myślicie o nowym wyglądzie bloga :)

Pozdrawiam i do "zobaczenia" niebawem! :)