Cześć!
Na wstępie chciałabym bardzo podziękować za świetny odbiór poprzedniej notki, to jest przemiłe czytać komentarze, że cieszycie się z powrotu, że czekałyście i myślałyście o mnie. Dziękuję <3 To daje mi kopa do działania! :) :*
I właśnie z kopyta ruszam, zaprezentować Wam nowości jakie wpadły w moje rączki podczas sierpniowego pobytu w Polsce, ale i nie tylko :)
To nie to, że tutaj nie ma żeli pod prysznic czy mydeł, ale... po prostu Isana od zawsze była u mnie pod prysznicem i nie mogłam jej się oprzeć, szczególnie, że te nowe, letnie opakowania aż same pchały się do koszyczka! :)
Skusiłam się na
Evree, spray do stóp. Ostatnimi czasy był on bardzo rozsławiony, więc postanowiłam wypróbować. Jestem po pierwszych użyciach i muszę przyznać, że na kolana mnie to nie powaliło. Zobaczymy, co będzie dalej. Nie mogłam też przejść obojętnie obok
Ziaji, więc do koszyka wpadł
tonik - liście manuka. Bardziej używam go jako porannego odświeżenia i pobudzenia, niż toniku ;)
No i mój
odwieczny ulubieniec - BeBeauty, zapas na jakieś 3-4 miesiące, mam nadzieję, że wystarczy do następnej wizyty w kraju.
Ostatni produkt pielęgnacyjny -
odżywka do włosów Lush - American Cream. Jest to już moje drugie opakowanie, muszę powiedzieć, że polubiłam się z tym produktem. Z pewnością będzie osobna recenzja :)
Długo mnie na blogu nie było, ale jeśli chodzi o ulubieńca w kategorii "podkłady" to
Revlon ColorStay wciąż prowadzi. Zapasy poczynione :) Nie to, że tu nie ma... ale w Polsce taniej ;) Przy okazji do koszyka wrzuciłam też
Bourjois - Healthy Mix, kiedyś miałam, byłam zadowolona także od czasu do czasu jakaś mała zamiana jest potrzebna.
Nie przeszłam też obojętnie obok
korektora Catrice - Liquid Camouflage. Tyle o nim słyszałam, że przy pierwszej możliwej okazji postanowiłam wyprobować.
Do moich kosmetyków zawitał też korektor z
Maybelline - The Eraser Eye. Jak widać - już był używany. Pierwsze wrażenia - nie jest zły, ale na pewno nie kupię go ponownie. Za te pieniądze na rynku dostępne są inne, lepsze produkty.
Do koszyka trafił również
Master Contour z Maybelline. Początkowo w ogóle mnie nie interesował, a z biegiem czasu, po obejrzeniu i przeczytaniu masy opinii też postanowiłam go wypróbować.
Następnie w poszukwaniu pudru idealnego kupiłam
puder bambusowy z Paese. Przed laty miałam jego próbkę i wydawał mi się wtedy genialny! Natomiast teraz... albo coś zmienili albo ja się zmieniłam... wykorzystam, ale nie wrócę więcej do niego.
No i hit!
Golden Rose Liquid Matte Lipstick, ja mam w odcieniu 03. Nie jest to produkt nawilżający nasze usta, ale za to jak długo się utrzymuje, plus przystępna cena - ja jestem na tak! Chętnie w przyszłości sięgnę po inne odcienie.
I ostatni już zakup -
tusz do rzęs Maybelline Lash Sensational. Chciałam jakiegoś nowego tuszu, chciałam innego niż mam obecnie... więc skusiłam się na ten. Jeszcze nie próbowałam, mam nadzieję, że Maybelline mnie nie zawiedzie.
I to już wszystko. Dajcie znać czy miałyście któryś z tych produktów i jakie jest Wasze zdanie na jego temat.
Ja się już żegnam. Jeszcze raz dziękuję z całego serca tym, którzy pomimo tak długiej przerwy wciąż ze mną są :*
Pozdrawiam i do następnego!