Jakiś czas temu pokazywałam Wam, że w końcu weszłam w posiadanie rozświetlacza - Revlon ColorStay 010 Brighten.
Zanim go zakupiłam naczytałam się wiele pozytywnych opinii. Teraz nadszedł czas napisać co ja sądzę o tym produkcie.
Od producenta
Revlon Mineral Finishing Powder to seria 3 mineralnych wypiekanych pudrów prasowanych, łączących naturalną pielęgnację, jaką dają minerały z doskonałą jakością i niezwykłą trwałością (16h) z jakiej słynie seria Colorstay Revlona. Formuła pudru oparta jest na minerałach, nie zawiera talku, dzięki temu puder jest lekki i nie obciąża skóry.
Puder jedwabiście się nakłada i wspaniale stapia z cerą. Nie zostawia smug, nie osypuje się z czasem i nie znika z twarzy. Dzięki zawartości sproszkowanych minerałów, puder nie wysusza skóry i nie „zapycha” porów. Może być stosowany niezależnie od wieku, gdyż nie zbiera się w zmarszczkach i załamaniach skóry, nie podkreśla też suchych skórek.
Dostępny w 3 kolorach:
- 010 Brighten - delikatnie rozświetlający,
- 020 Suntan Matte - brązująco - matujący,
- 030 Sunkiss - brązująco - rozświetlający.
Dostępność i cena
Tego rozświetlacza nie znajdziemy w sklepie stacjonarnym. Na pewno są dostępne na allegro.
Cena - ok 25zł / 8,79g
Opakowanie
Plastikowe, ale solidnie wykonanie. Zamykane na zatrzask. Czasami zdarza się, że mam problem, aby je otworzyć i niestety do podważania używam paznokci.
Konsystencja
Jest to puder wypiekany, więc nie ma tu za dużo do pisania. Twardy, ale nie ma problemów z nakładaniem. Jak wszystkie produkty wypiekane jest bardzo wydajny! W ogóle nie widać jakiegokolwiek zużycia.
Moja opinia
Jak już wcześniej pisałam, zanim zdecydowałam się na zakup tego rozświetlacza naczytałam się masę pozytywnych opinii. Dlatego też byłam bardzo pozytywnie nastawiona do tego produktu.
Czego oczekiwałam?
Wydaje mi się, że nie miałam zbyt wygórowanych oczekiwań. Chciałam jedynie, aby pięknie rozświetlał mi policzki dając efekt tafli wody. Żadnych drobinek, żadnego brokatu. I to tyle!
Jaka okazała się rzeczywistość?
Pierwszy raz jak go użyłam - nie miałam na twarzy nic, poza kremem. Efekt był okropny! Jakbym wklepała sobie brokat. Ale pomyślałam - użyj go na podkład, cwaniaro.
Tak też zrobiłam. Wzięłam pędzel i oczekiwałam efektu pięknego rozświetlenia, delikatnego i naturalnego efektu zdrowej cery. Co otrzymałam? Brokat na polikach.
Ale absolutnie się nie poddałam! Skoro nie pędzlem to trzeba palcami. I tu już efekt jest o niebo lepszy, ale nie idealny.
Na pewno na plus jest to, że ten rozświetlacz jest trwały i nie osypuje się podczas nakładania. Dodatkowo nie zapycha, nie powoduje wyprysków.
Efekty
Z daleka widać ładne rozświetlenie, jednak z bliska... no niestety... nie jest to produkt niezauważalny.
Na dłoni nie widać żadnego brokatu, wygląda na ładnie rozświetlającą taflę.
Ostatnie zdjęcie jest przy świetle sztucznym.
Nie wiem czy ja jestem jakaś dziwna i wymagam nie wiadomo czego, czy ten produkt rzeczywiście do najlepszych nie należy. Jeśli do najlepszych nie należy, to skąd tyle pozytywnych opinii?
Podsumowując
Cóż... pokładałam w tym produkcie duże nadzieje, ale niestety się zawiodłam. Efekt zdecydowanie mnie nie zadowala. Obecnie używam go chodząc tylko na imprezy. To jest chyba jedyne miejsce, gdzie brokat na polikach mi nie przeszkadza. Natomiast na co dzień się raczej nie nadaje.
Cały czas szukam rozświetlacza idealnego. Zastanawiam się nad zainwestowaniem w The Balm.
Dajcie znać jakie są Wasze ulubione produkty to rozświetlania twarzy, może coś mnie zainteresuje i też się skuszę :)
Pozdrawiam!
Jeśli lubisz zimne odcienie, to podobno dobrze się sprawdza puder rozświetlający z Bell. Ja używam theBalm, ale z czasem trochę maleje mój zachwyt nad nim ;) Lubię też rozświetlacz z Bourjois, w takim opakowaniu jak ich róże :)
OdpowiedzUsuńoo... to koniecznie zrób recenzję rozświetlacza z TheBalm :) Chętnie przeczytam co o nim sądzisz i dlaczego Twój zachwyt maleje ;)
Usuńteż czekam na recenzję
UsuńPierwsze moje wrażenie było pozytywne, no bo ładnie rozświetla, dopiero potem dopatrzyłam się tych drobin, które rzeczywiście są widoczne. Ja osobiście nie mam jeszcze rozświetlacza, a do tego celu używam cienia z Inglota 395 i 397. Planuję zakupić rozświetlacz z Maca Lightscapade, ale jeszcze muszę odłożyć trochę kasy:)
OdpowiedzUsuńMi się podoba, choć rzeczywiście można z nim przesadzić. Szczególnie w dzień :)
OdpowiedzUsuńJa z moją tłustą cerą nie używam rozświatlaczy;) chociaż jeden problem z głowy;p
OdpowiedzUsuńja rozświetlaczy nie używam :)
OdpowiedzUsuńNie znam go ale coś czuję, że bym się z nim polubiła bo ja lubię taki mieniący się efekt końcowy.
OdpowiedzUsuńszkoda ze nie jest fajowy:( Wercia musi się przekonać do brokatu :D
OdpowiedzUsuńOoo nie ;P kosmetyki są dla mnie, a nie ja dla kosmetyków :P
UsuńO kurcze, faktycznie dużo brokatu... Ja jestem zadowolona z mojego rozświetlacza Bell Lady Code - piękne perłowe wykończenie.
OdpowiedzUsuńa mi podoba się efekt na policzku, szczególnie na przed ostatnim zdjęciu ładnie wygląda
OdpowiedzUsuńŁadnie wygląda na policzku chociaż według mnie zbyt go widać :)
OdpowiedzUsuńo Boże, zdecydowanie nie! taki efekt to tylko na karnawał.. :(
OdpowiedzUsuńMocno go widać, ale to chyba kestia aplikacji, ja bardzo lubię rozświetlacze wszelkiej maści, grunt to umiar :)
OdpowiedzUsuńJa nie używam rozświetlaczy ale dla mnie efekt jakiś taki niezbyt ciekawy się wydaje - zbyt się błyszczy :/
OdpowiedzUsuńja mam ten puder brązująco-matujący i bardzo lubię. a ostatnio moim ulubiony rozświetlaczem jest rozświetlacz z trio sleek'a z paletki dla jasnej skóry
OdpowiedzUsuń