Będąc na majówce w Pradze nie mogłam przejść obojętnie obok drogerii DM :) Jak wpadłam między półki to nie było łatwo mnie stamtąd wyciągnąć ;)
W każdym razie udało mi zakupić pewne cudeńko, o którym chcę Wam dzisiaj co nie co powiedzieć.
Mianowicie chodzi o masło do ciała z Alverde!
Słowem wstępu:
Masło przeznaczone jest do skóry suchej i bardzo suchej.
Zawiera organiczne masło shea, naturalną glicerynę oraz ekstrakt ze skórki pomarańczowej, kwiatu bzu i ekologiczną oliwę z oliwek.
Produkt wegański, testowany dermatologicznie.
Zapach:
Wg producenta jest to pomarańcza i czarny bez. Jednak mój nos nie wyczuwa bzu, zdecydowanie dominuje pomarańcza, która po wtarciu w skórę nie jest intensywna, nie dusi i nie przeszkadza. Tak więc zapach oceniam jako lekki i przyjemny.
Konsystencja:
Typowego masełka - gęsta i zbita. Treściwa.
Bardzo dobrze się rozprowadza i szybko wchłania (choć czytałam na niektórych blogach o długim czasie wchłaniania, ale widocznie zależy to od skóry).
Nie pozostawia nieprzyjemnej, lepkiej warstwy.
Co najważniejsze - fantastycznie nawilża! Nie mówię, że nawilżenie utrzymuje się cały dzień czy 24h, no bo trudno, żeby skóra sucha czy bardzo sucha od użycia jakiegoś mazidła nagle stała się cudownie nawilżoną! W każdym razie długo czuć i widać, że skóra nie jest sucha :)
Jako że jestem strasznym leniwcem i wcześniej nie używałam żadnych balsamów ani maseł (a przynajmniej nie na dłuższą metę) to nie mam porównania z innymi produktami.
Masełko nie podrażnia ani nie uczula.
Skład:
Miałyście, próbowałyście? :) Czy może znajduje się na Waszej "chciej liście"? :)
Udanego weekendu, buziaki! :)